wtorek, 28 maja 2013

Tanio i bezpiecznie?

To jedno z najczęstszych tematów, pytań, które nurtowało uczestników naszych ostatnich zajęć. Czy to w ogóle możliwe jest, żeby tanio polecieć i dolecieć? Niemożliwe na zdrowy rozum. Bo? bo trampki kupione od chińczyka (bo tanie) starczają na sezon, bo wszystko inne od tego azjatyckiego jegomościa starcza też proporcjonalne do ceny:)

A jak pójdziemy do sklepu Nike, to w cudnych magicznych w trampeczkach pobiegamy troszkę dłużej. Problem w tym, że samoloty to samoloty, a buty to buty, i nie podlegają tym samym mechanizmom ceny, ale naszych wyobrażeń.

Czym się więc tani samolot różni od drugiego, drogiego? Zasadniczo tylko tym, jakie nam oferuje usługi.


Zaczynamy od odprawy. Wróć, czasami już terminal jest inny. W warszawskiej nieistniejącej Etiudzie, starsi pamiętają, bywało czasami dość tłoczno, nerwowo i duszno. Terminal przeznaczony był do obsługi linii czarterowych oraz low costów. Na szczęście Etiudy już nie ma.


Wracamy na odprawę. Często w tzw. tanich liniach zapłacimy za baraż rejestrowany,  a nasz podręczny musi być określonych wymiarów. Za nadbagaż zapłacimy „jak za zboże”.
Potem zwykle busikiem dostajemy się do samolotu. Tu nie ma znaczenia czy przewoźnik tradycyjny czy tani, jeżeli lotnisko ma „rękawy” to najczęściej wchodzimy właśnie przez nie. W przeciwnym przypadku jedziemy busikiem.

Wchodzimy, wszystko jest tak samo:) 
są fotele, są półki nad nimi i pasy bezpieczeństwa. Różnica zaczyna się jak poprosimy o coś z serwisu, kanapka, sok, drink… Za wszystko zapłacimy, niemało. W locie nie low costowym, to wszystko dostaniemy za darmo, w ramach naszego niby droższego biletu. Kolejną widoczną sprawą jest miejsce lądowania. Zwykle tanie linie lotnicze operują z lotnisk oddalonych od większych miast o dobre kilkadziesiąt km.  Także potrzebna będzie kolejka, najpierw po bagaż, a potem taka szynowa.

Taniość naszego biletu nie dotyczy bezpieczeństwa zupełnie. Tanie linie podlegają takim samym przepisom bezpieczeństwa jak linie tradycyjne. W tych pozornie drogich, lądujemy w największych miastach, serwis pokładowy jest za darmo, jest rozróżnienie na klasę pierwszą, biznes i ekonomiczną. Nie płacimy za bagaż rejestrowany i nie bankrutujemy jak jest spory nadbagaż, co przy rodzinie, dzieciach wcale nie jest oznaka próżności.
W EU przepisy bezpieczeństwa reguluje EASA, nie rozróżniając przewoźników na takich i takich. Każdy musi spełnić wymagania jeżeli chce latać w tej przestrzeni. Nie ma wyjątków. Łamanie tych regulacji grozi odebraniem tzw. Certyfikatu Przewoźnika Lotniczego – taki dowód rejestracyjny samochodu. Na każdym lotnisku w każdym państwie prowadzone są wyrywkowe kontrole samolotów – SAFA, służące właśnie temu, aby nikomu nie przyszło do głowy łamanie prawa. Sprawdzany jest wtedy również i pilot, czy ma licencję, czy dziennik pokładowy jest należycie prowadzony, czy są wszystkie inne konieczne rzeczy żeby mógł latać, np. pilot z lekką wadą wzroku jeżeli używa soczewek musi mieć też i okulary przy sobie. I takie drobne rzeczy też inspektorzy sprawdzają.

Prawa pasażerów też są w równym stopniu respektowane bez wyszczególnienia którymi liniami lecieli. Odszkodowanie, które im ew. przysługuje zostanie im wypłacone w takich samych kwotach co innym pasażerom, podróżującym regularną linią - czyt."droższą"
Każdy przegląd samolotu, robiony dziennie, tygodniowo czy jakkolwiek inaczej, musi być wykonany i jest obowiązkowy, dla obydwu przewoźników.

Podsumowując, tani w przypadku samolotów, nie oznacza gorszy, tylko inny w ofercie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz